Przebojem jesieni powinien być niedzielny mecz Lecha z Legią w Poznaniu. Będzie go transmitowała TVP 1. Legia jest liderem, Lech zajmuje trzecie miejsce, ze stratą tylko jednego punktu, więc jeśli zwycięży, a swojego meczu nie wygra Polonia, Lech będzie pierwszy.
Ale poznańska drużyna lepiej gra na wyjazdach niż u siebie. Na swoim stadionie wygrała zaledwie dwa z pięciu meczów. Legia w 11 meczach poniosła tylko jedną porażkę, i to na swoim boisku (przed tygodniem, z Jagiellonią, która zresztą pokonała też Lecha w Poznaniu). W drużynie poznańskiej zobaczymy znów napastnika Bartosza Ślusarskiego, nieobecnego z powodu kontuzji w dwóch ostatnich spotkaniach.
Legia ma same kłopoty. Za kartki nie zagra środkowy obrońca Inaki Astiz, a nie wiadomo, czy do niedzieli zdoła się wyleczyć Jakub Wawrzyniak, który z powodu urazu nie mógł grać przeciw Urugwajowi. Wczoraj bóle kolana zmusiły go do zejścia z treningu. Choruje Dickson Choto, wyzdrowiał natomiast Tomasz Kiełbowicz, który w tym sezonie jeszcze nie grał. Wróci pewnie Michał Żewłakow, dużo lepszy od Marko Sulera, którego piłkarze Jagiellonii ogrywali jak dzieciaka.
Legia – Lech to dziś oprócz pojedynku legionistów z Wisłą największy klasyk ligi. W Poznaniu padnie prawdopodobnie rekord frekwencji. W kwietniu 2011 roku mecz tych drużyn oglądało tam 36 240 osób. Rozeszło się już ponad 41 tys. biletów, a ponieważ chętnych było więcej, klub zdecydował się sprzedać bilety na 980 miejsc z ograniczoną widocznością.