Alex Ferguson i Rafa Benitez znowu są w jednej lidze i będą mogli sobie docinać do woli. Hiszpan wrócił do Premier League (trenuje Chelsea), z której zniknął dwa lata temu, skłócony z właścicielami Liverpoolu. Oskarżali się nawzajem o frustrację, kalendarz układany pod rywali i błędy sędziowskie pomagające rywalom w zwycięstwach.
Stare urazy nie zostały zapomniane i Ferguson przywitał Beniteza w swoim stylu. - Każdemu jest żal Roberto Di Matteo i to normalne. Najbardziej denerwuje mnie to, że za dwa tygodnie Benitez będzie mógł walczyć o zdobycie klubowego mistrzostwa świata, a przecież nic w tym kierunku nie zrobił. Tak samo było w Interze, gdzie Jose Mourinho wygrał za niego Ligę Mistrzów, a Benitez przyszedł na gotowe i wygrał.
Benitez odpowiedział natychmiast i wiedział, gdzie ukąsić Szkota. - Nie lubię rozmawiać o innych trenerach. Najlepszym, który tutaj pracował i wciąż pracuje jest Arsene Wenger – stwierdził na konferencji prasowej zapytany o wypowiedź Fergusona.
To musiało zdenerwować menedżera Manchesteru United, który z Wengerem kłóci się od dawna. Kiedyś nawet zapytany, kogo by zastrzelił, mając pistolet z jednym nabojem, a przed sobą Victorię Beckham (której nie znosił) i Wengera zapytał, czy nie może rozważyć wersji pistoletu z dwiema kulami w magazynku.