Michu i Swansea podbijają Premier League

Nie Wayne Rooney, nie Luis Suarez, ani nawet nie Robin van Persie. Najlepszym strzelcem Premier League po 16 kolejkach jest Michu ze Swansea

Publikacja: 10.12.2012 12:40

Michu

Michu

Foto: AFP

Naprawdę nazywa się Miguel Perez Cuesta. Urodził się w 1986 roku w Oviedo. Jest wychowankiem tamtejszego Realu, tak jak Juan Mata z Chelsea i Santi Cazorla z Arsenalu. Dziś cała trójka podbija Anglię. A niedawno razem z kibicami z całego świata ratowali trzecioligowy hiszpański klub przed upadkiem, kupując jego akcje.

– Mam nadzieję, że historia Oviedo skończy się tak samo jak Swansea, które dziesięć lat temu też miało kłopoty, ale dzięki pomocy kibiców gra teraz w Premiership i potrafi pokonać Liverpool na Anfield (3:1 w Pucharze Ligi – przyp. t.w.) – przyznaje Michu.

Nie tylko Liverpool. Swansea wygrało w lidze na wyjeździe z Arsenalem i z Newcastle, u siebie zremisowało z Chelsea i z Liverpoolem. Zajmuje ósme miejsce w tabeli, tracąc tylko trzy punkty do czwartego Evertonu. A Michu z 12 bramkami patrzy na van Persiego i spółkę z samej góry.

W ostatnich dziesięciu sezonach nie zdarzyło się, by królem strzelców został zawodnik zespołu spoza wielkiej czwórki. Koronę zdobywali Thierry Henry (trzykrotnie) i Robin van Persie z Arsenalu, Didier Drogba (dwa razy) i Nicolas Anelka z Chelsea oraz Ruud van Nistelrooy, Cristiano Ronaldo i Dymitar Berbatow z Manchesteru United. Gwiazdy swoich reprezentacji, kupowane przynajmniej za kilkanaście milionów funtów. A Michu przyszedł w lipcu z Rayo Vallecano (15 goli w ubiegłym sezonie) za jedyne dwa miliony. Na debiut w reprezentacji mistrzów świata i Europy wciąż czeka.

W Swansea miał zastąpić Gylfiego Sigurdssona (odszedł do Tottenhamu), dostał koszulkę z numerem „9" i już w pierwszym meczu z Queens Park Rangers strzelił dwie bramki. Tydzień temu dwa razy pokonał Wojciecha Szczęsnego, a w sobotę bramkarza Norwich.

Reklama
Reklama

– Jest już wart 30 mln funtów – twierdzi menedżer Swansea Michael Laudrup, odpowiadając na zainteresowanie klubów z czołówki. A prezes „Łabędzi" Huw Jenkins zapowiada, że nie sprzeda go nikomu w zimowym oknie transferowym, bo drużyna ma się wzmacniać, a nie osłabiać. Zresztą, Michu na razie nigdzie nie zamierza się ruszać, jest w Walii szczęśliwy. – To dla mnie najlepsze miejsce – powtarza.

Naprawdę nazywa się Miguel Perez Cuesta. Urodził się w 1986 roku w Oviedo. Jest wychowankiem tamtejszego Realu, tak jak Juan Mata z Chelsea i Santi Cazorla z Arsenalu. Dziś cała trójka podbija Anglię. A niedawno razem z kibicami z całego świata ratowali trzecioligowy hiszpański klub przed upadkiem, kupując jego akcje.

– Mam nadzieję, że historia Oviedo skończy się tak samo jak Swansea, które dziesięć lat temu też miało kłopoty, ale dzięki pomocy kibiców gra teraz w Premiership i potrafi pokonać Liverpool na Anfield (3:1 w Pucharze Ligi – przyp. t.w.) – przyznaje Michu.

Reklama
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. PSG rozbiło Real i w finale zagra z Chelsea
Piłka nożna
Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Piłka nożna
Koniec marzeń polskich piłkarek. Debiutantki żegnają się z mistrzostwami Europy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama