Cezary Kucharski, menedżer Lewandowskiego, w wywiadzie dla TVN 24 pierwszy raz powiedział otwarcie: Robert odejdzie z Borussii do Bayernu. Wcześniej trener Bayernu Jupp Heynckes zdradził, że „Lewandowski nie każe na siebie długo czekać”. Ale oferta z Monachium wciąż do Borussii nie dotarła.
– Jeśli Bayern chce go mieć, to my też chcielibyśmy się o tym dowiedzieć – mówi szef Borussii Hans-Joachim Watzke, coraz bardziej poirytowany. Ale to jest transferowy poker, więc blef też musi być. Z informacji „Rz” wynika, że Watzke jest otwarty na negocjacje. Tyle że będzie licytował wysoko, bo sposób, w jaki Bayern podebrał Borussii Mario Goetzego – wykorzystując klauzulę odstępnego, za plecami rywala – mocno go rozsierdził.
Szef Borussii nie pozwoli na drugi taki cios w ego. Krótko mówiąc: czeka, aż Bayern udobrucha go odpowiednio wysoką propozycją. Jak już pisaliśmy, chodzi o ok. 30 mln euro.
Juergen Klopp też wydaje się coraz bardziej pogodzony z odejściem Lewandowskiego, powiedział po powrocie z finału, że nieprędko pójdzie na urlop. – Trzeba kupić paru piłkarzy, bo rywale chcą mieć kilku naszych – mówił. Klopp zresztą o tym, że Robert wybiera się do Monachium, wie już od kilku miesięcy. Lewandowski nie robił z tego w szatni tajemnicy. A obietnicę, że będzie mógł odejść po obecnym sezonie, dostał od szefów Borussii już rok temu.
Tyle że wtedy chodziło o odejście do Manchesteru United, a nie do rywala z Bundesligi. Robert miał odejść do United razem z Shinjim Kagawą, ale klub poprosił, żeby został jeszcze rok. Gdyby chodziło dziś o propozycję z zagranicy, szefowie Borussii nie mieliby problemów z dotrzymaniem danego słowa.