Nie lepiej było trochę się oszczędzać?
Na takie mecze czeka się całe życie, na początku spotkania każdy z nas miał w sobie tyle sił, że myśleliśmy, że damy radę utrzymać pressing na całym boisku przez 90 minut. Sami narzuciliśmy takie tempo, że odbiło się to na naszym zdrowiu. Może za bardzo chcieliśmy, poniosło nas. Trzeba pogratulować Bayernowi stylu, w jakim wywalczył trofea w tym roku. W Londynie staraliśmy się mu przeciwstawić, w pierwszej połowie wyglądało to super, ale być może kluczowe okazało się to, że przez całe rozgrywki Bayern miał więcej piłkarzy, z których mógł korzystać trener. Mniej więcej od 70. minuty poczuliśmy, że dzieje się źle. Nasi defensywni pomocnicy Sven Bender i Ilkay Guendogan byli wszędzie, musieli łatać dziury. Piłkarze z Monachium jednak nie zwolnili, często zmieniali strony, atakowali bez przerwy. Zaczęła się gonitwa. Zabrakło niewiele, czekaliśmy na dogrywkę, w której byłby żywioł i wszystko mogłoby się przydarzyć. Gol stracony na dwie minuty przed końcem to bolesny cios.
Franck Ribery w dwóch decydujących momentach panu uciekł.
Przez cały mecz miałem go w miarę pod kontrolą, ale rzeczywiście w sytuacjach, po których padły gole, zachował się fantastycznie. Nie mam sobie wiele do zarzucenia, nie mogłem nic zrobić, starałem się przeszkodzić i jednocześnie nie faulować. Przy drugiej bramce myślałem, że nie zdoła przepchnąć piłki do Arjena Robbena. Udało mu się i to właśnie była przewaga Bayernu. Mam w sobie sprzeczne emocje. Z jednej strony mieliśmy szansę wygrać Ligę Mistrzów, a to nie zdarza się codziennie. Z drugiej – nie mogę być do końca smutny, bo mieliśmy w tych rozgrywkach świetny sezon, wiele meczów zostanie w pamięci kibiców na długo.
Juergen Klopp powiedział, że z Polaków najbardziej zaimponował mu właśnie pan. Jego zdaniem żaden piłkarz nie grałby na takim poziomie z taką kontuzją, jaka panu dokucza.
Trudno mi się odnieść do tych słów. Inni zawodnicy też grają, kiedy nie są na sto procent zdrowi. Zawsze ktoś ma jakiś problem, narzeka na ból, ale zaciska zęby i walczy dalej. Ja starałem się dograć ten sezon do końca. Zależało mi, żeby pomóc drużynie, byłem chwalony, ale tak naprawdę wiem, że przecież nie mogłem być w wysokiej formie. Cieszę się, że już po wszystkim.