Może nas trochę poniosło

Łukasz Piszczek, obrońca Borussii Dortmund, o porażce z Bayernem w finale Ligi Mistrzów.

Publikacja: 28.05.2013 02:05

Łukasz Piszczek nie zagra w najbliższych meczach kadry

Łukasz Piszczek nie zagra w najbliższych meczach kadry

Foto: afp/POOL, Federico Gambarini Federico Gambarini

Przegrany finał na Wembley, wicemistrzostwo Niemiec – ten sezon był udany czy zostawi niedosyt?

Łukasz Piszczek:

Potrzeba czasu, żeby spojrzeć na wszystko z odpowiedniej perspektywy. Myślę, że za miesiąc, kiedy obejrzymy się za siebie, każdy powie, że sezon był bardzo udany. Nie zakładaliśmy, że dojdziemy do finału Ligi Mistrzów, w Bundeslidze nie zapowiadaliśmy mistrzostwa, tylko walkę o jak najwyższe miejsce. Drugie nie jest złe. Po dwóch sezonach, kiedy byliśmy najlepsi, to także wielkie osiągnięcie.

Bayern był poza zasięgiem?

W lidze przegrali tylko jedno spotkanie, mają szeroką kadrę i byli bardzo zmobilizowani. Ostatnie nasze sukcesy na pewno ich podrażniły. W finale Ligi Mistrzów była szansa, żeby zaskoczyć Bayern na początku meczu. Dlatego przez pierwsze 30 minut goniliśmy po boisku jak szaleni. Piłkarze z Monachium mieli z nami problemy i szkoda, że wtedy nie udało się zdobyć bramki. Mieliśmy przecież swoje okazje, choćby Kuba Błaszczykowski. Tempo tego spotkania było niesamowite. Dlatego pod koniec zabrakło nam sił i Bayern to wykorzystał.

Nie lepiej było trochę się oszczędzać?

Na takie mecze czeka się całe życie, na początku spotkania każdy z nas miał w sobie tyle sił, że myśleliśmy, że damy radę utrzymać pressing na całym boisku przez 90 minut. Sami narzuciliśmy takie tempo, że odbiło się to na naszym zdrowiu. Może za bardzo chcieliśmy, poniosło nas. Trzeba pogratulować Bayernowi stylu, w jakim wywalczył trofea w tym roku. W Londynie staraliśmy się mu przeciwstawić, w pierwszej połowie wyglądało to super, ale być może kluczowe okazało się to, że przez całe rozgrywki Bayern miał więcej piłkarzy, z których mógł korzystać trener. Mniej więcej od 70. minuty poczuliśmy, że dzieje się źle. Nasi defensywni pomocnicy Sven Bender i Ilkay Guendogan byli wszędzie, musieli łatać dziury. Piłkarze z Monachium jednak nie zwolnili, często zmieniali strony, atakowali bez przerwy. Zaczęła się gonitwa. Zabrakło niewiele, czekaliśmy na dogrywkę, w której byłby żywioł i wszystko mogłoby się przydarzyć. Gol stracony na dwie minuty przed końcem to bolesny cios.

Franck Ribery w dwóch decydujących momentach panu uciekł.

Przez cały mecz miałem go w miarę pod kontrolą, ale rzeczywiście w sytuacjach, po których padły gole, zachował się fantastycznie. Nie mam sobie wiele do zarzucenia, nie mogłem nic zrobić, starałem się przeszkodzić i jednocześnie nie faulować. Przy drugiej bramce myślałem, że nie zdoła przepchnąć piłki do Arjena Robbena. Udało mu się i to właśnie była przewaga Bayernu. Mam w sobie sprzeczne emocje. Z jednej strony mieliśmy szansę wygrać Ligę Mistrzów, a to nie zdarza się codziennie. Z drugiej – nie mogę być do końca smutny, bo mieliśmy w tych rozgrywkach świetny sezon, wiele meczów zostanie w pamięci kibiców na długo.

Juergen Klopp powiedział, że z Polaków najbardziej zaimponował mu właśnie pan. Jego zdaniem żaden piłkarz nie grałby na takim poziomie z taką kontuzją, jaka panu dokucza.

Trudno mi się odnieść do tych słów. Inni zawodnicy też grają, kiedy nie są na sto procent zdrowi. Zawsze ktoś ma jakiś problem, narzeka na ból, ale zaciska zęby i walczy dalej. Ja starałem się dograć ten sezon do końca. Zależało mi, żeby pomóc drużynie, byłem chwalony, ale tak naprawdę wiem, że przecież nie mogłem być w wysokiej formie. Cieszę się, że już po wszystkim.

Co teraz?

Będę mógł rozpocząć leczenie. Na początku czerwca przejdę operację, czekam na sygnał z kliniki. Później będzie rehabilitacja. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, na boisko wrócę najwcześniej za cztery miesiące. W lidze znowu staniemy na głowie, żeby być jak najwyżej, a w Europie po tym sezonie na pewno będziemy traktowani już inaczej. Teraz ciągle wspominaliśmy poprzedni sezon, kiedy nie wyszliśmy z grupy w LM, byliśmy czujni i wyrachowani, po drodze do finału wyeliminowaliśmy wielkie firmy. W nowych rozgrywkach inni będą mobilizować się na Borussię.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku