Gdyby to stało się w polskim klubie, darlibyśmy szaty, że to skandaliczne, że wygląda na rzucenie ręcznika przed najważniejszym starciem. Najcenniejszy piłkarz Steauy, stoper Vlad Chiriches, nie zagrał w pierwszym meczu z Legią, zremisowanym 1:1. Dzień przed spotkaniem zaczął narzekać na ból biodra, a trwały już bardzo zaawansowane negocjacje z Anglikami i szefowie Steauy nie zdecydowali się wystawić go do gry z blokadą. Obawiali się, że mogłoby dojść do poważniejszej kontuzji, która uniemożliwiłaby transfer. Transfer rekordowy, bo ostatecznie uzgodnili, że Chiriches przejdzie do Tottenhamu za 9,5 mln euro, czyli niewiele mniej niż można zarobić za awans do Ligi Mistrzów (10,7 mln: 2,1 za grę w ostatniej rundzie eliminacji i 8,6 za dojście do rundy grupowej). 23-letni Chiriches ma zarabiać w Londynie 800 tysięcy funtów rocznie. W Bukareszcie reprezentant Rumunii, który przyszedł dwa lata temu z Panduri Targu Jiu zarabiał podobno 10 tysięcy euro miesięcznie, ale trudno w to uwierzyć, tak jak w oficjalny budżet Steauy, znacznie niższy od budżetu Legii (15 mln euro – budżet Legii to 80 mln złotych). Rynek rumuński jest bardzo lubiany przez menedżerów piłkarskich również dlatego, że wiele tam można ukryć i oficjalne sumy czasem niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
Chiriches już nie narzeka na ból biodra, wsiadł do samolotu do Warszawy z całą drużyną, ale nie jest jeszcze przesądzone, czy zagra w rewanżu. Tottenham ciągle nie dał na to zgody, mimo próśb Steauy. Kapitan Alexandru Bourceanu powiedział po pierwszym meczu z Legią: „Nie chcę urazić żadnego z kolegów, ale ten mecz skończyłby się zupełnie innym wynikiem, gdyby mógł z nami zagrać Chiriches". Być może jutro już zagra na środku obrony razem z Łukaszem Szukałą. Na pewno trener Laurentiu Reghecampf zrobi inną zmianę: za Mihaia Pintilii, który nie dokończył pierwszego meczu po zderzeniu z Jakubem Rzeźniczakiem, a w rewanżu nie może zagrać bo zebrał już w eliminacjach trzy żółte kartki, wystąpi Lucian Filip, który w zremisowanym 2:2 ligowym meczu z Gaz Metan Medias (trener wystawił w nim rezerwowy skład) strzelił dwa gole. Nawet gdyby nie zdobył bramek, trener Reghecampf ponoć już przed meczem był zdecydowany, że wstawi za Pintilii właśnie jego. Reghecampf rewanż z Legią nazwał najważniejszym spotkaniem w karierze. – Doceniam, że mamy już miejsce w Lidze Europejskiej, ale wybieramy się do Ligi Mistrzów – mówił. 9,5 mln za Chirichesa daje spokój, ale działacze Steauy łączne zyski z awansu Ligi Mistrzów – doliczając pieniądze ze sprzedaży biletów i premie z tzw. market pool, których wysokość zależy od siły rynku telewizyjnego w danym kraju) oceniają na łącznie 20 mln euro. CFR Cluj w poprzednim sezonie LM dostał z market pool 5,2 mln euro. Legia mogłaby liczyć na porównywalną kwotę.
Mecz o 20.45, sędziuje Portugalczyk Pedro Proenca. Legii do awansu wystarczy bezbramkowy remis. Steaua musi wygrać lub zremisować wyżej niż 1:1. Transmisja w TVP1 i Canal+.