W minionym sezonie napastnik Bayeru Leverkusen strzelił w lidze 25 bramek. W sobotę zdobył swojego setnego gola w Bundeslidze w meczu przeciwko Borussii Moenchengladbach (4:2). Na trybunach pojawił się trener reprezentacji Niemiec Joachim Loew. Selekcjoner jutro poda nazwiska zawodników, którzy zagrają w spotkaniach eliminacji mistrzostw świata z Austrią oraz Wyspami Owczymi (6 i 10 września). Jednak szkoleniowiec nie przyjechał do Leverkusen oglądać Kiesslinga. Niemal pewne jest, że powołania otrzymają Miroslav Klose z Lazio Rzym i Mario Gomez z AC Fiorentina. W rozmowie z „Bildem" król strzelców Bundesligi powiedział, że nie robi to na nim wrażenia. Nawet gdyby Loew zadzwonił do niego z propozycją gry w kadrze, odrzuciłby ją. Piłkarz ma żal, że trener nie zauważał go wcześniej. Dziś kwestia drużyny narodowej dla niego nie istnieje, a wszystkie pytania na ten temat budzą w nim wyłącznie złość.
- Kadra interesuje mnie jak stary ser. Po każdej mojej bramce pytacie, czy wrócę do reprezentacji. Bardzo mnie to irytuje. Zapamiętajcie raz na zawsze – nie będzie Stefana Kiesslinga w zespole prowadzonym przez Joachima Loewa – mówił napastnik dziennikarzom „Bilda". Zaznaczył także, że problemy drużyny narodowej nie są jego problemami. On skupia się wyłącznie na jak najlepszej grze dla Bayeru.
Osiągnięcia Kiesslinga w reprezentacji Niemiec nie są imponujące. Zagrał w niej sześć razy i nie zdobył ani jednej bramki. Ostatni raz pojawił się na boisku w koszulce z czarnym orłem trzy lata temu podczas mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Niemcy zdobyli wówczas brązowy medal, a napastnik nie należał do gwiazd turnieju. Zawodnik Bayeru nie wyklucza, że wróci do kadry. Jedyny warunek to dymisja Joachima Loewa. Piłkarz wierzy, że jeszcze będzie mógł pokazać swoje umiejętności w meczach międzynarodowych, mimo iż ma już 29 lat.