Mecz broniącego tytułu Manchesteru United z uważaną za głównego kandydata do mistrzostwa Chelsea zakończył się bezbramkowym remisem. Wynikiem, który ucieszył chyba obydwie strony. David Moyes nie chciał przegrać w swoim debiucie na Old Trafford, Jose Mourinho liczył na podtrzymanie po powrocie do Anglii dobrej serii w spotkaniach z Czerwonymi Diabłami i wystawił fałszywego napastnika – Edena Hazarda.

Miejsce w ataku Chelsea wciąż czeka na Rooneya. W poniedziałek napastnik reprezentacji Anglii wyszedł w podstawowym składzie i grał tak, że Mourinho postanowił podjąć jeszcze jedną próbę wyciągnięcia go z Manchesteru. – Wayne jest znakomitym piłkarzem, prawdziwym profesjonalistą. Każdy chciałby mieć go w swoim zespole, także Chelsea, ale dłużej czekać już nie można. Apeluję do niego, by w najbliższych dwóch dniach zdecydował, co chce robić w przyszłości – powiedział Portugalczyk po poniedziałkowym meczu, podczas którego kibice z Londynu śpiewali: „Wayne, do zobaczenia za tydzień". Mourinho zakwestionował również wartość Fenando Torresa, który wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie. – Nie jest wart 50 mln funtów, może ze 20 mln – ocenił menedżer Chelsea.

Moyes powtarza, że Rooney nie jest na sprzedaż, ale jeśli udałoby się jednak sprowadzić go na Stamford Bridge, Torres wróci pewnie do Hiszpanii, mówi się m.in. o Valencii. A że media na Wyspach kochają spekulacje, na Old Trafford widzą już Mesuta Oezila, podobno coraz mniej szczęśliwego w Madrycie. Podsuwają go też Arsene'owi Wengerowi. Według „Daily Telegraph" pomocnik niemieckiej reprezentacji mógłby trafić do Arsenalu w pakiecie z Angelem Di Marią, ale wszystko zależy od tego, czy umowę z Realem podpisze wreszcie Gareth Bale. Moyes zaprzeczył, że do walki o Walijczyka włączyli się także mistrzowie Anglii.

Okno transferowe zamyka się 2 września. Wcześniej, w piątek Chelsea zagra z Bayernem Pepa Guardioli o pierwsze w tym sezonie trofeum – Superpuchar Europy, a Manchester United zmierzy się w niedzielę na Anfield z Liverpoolem. To będzie gorący koniec wakacji.