– Przyjmiemy ich tak samo jak oni nas w Podgoricy – mówi Grzegorz Krychowiak. – Grają chamsko, prowokują, próbują łapać na czerwone kartki – dodaje Artur Jędrzejczyk. – Trzeba zrobić wszystko, żeby nie przegrzać się w blokach, wszyscy mówią o chęci rewanżu, ale nie może być tak, jak w przypadku Legii ze Steauą, że po dziewięciu minutach będzie wszystko załatwione – ostrzega Jakub Błaszczykowski.
Polacy szykują się na mecz z Czarnogórą jak na wojnę. W spotkaniu, które muszą wygrać, trafiają na niewygodnego przeciwnika.
Jesienią ubiegłego roku w Podgoricy w pierwszej połowie sędzia trzy razy przerywał mecz, bo kibice rzucali racami w stojącego w bramce Przemysława Tytonia. Polacy najpierw prowadzili po golu Jakuba Błaszczykowskiego, ale do szatni schodzili już, przegrywając 1:2. Dali się wsadzić na karuzelę, sędzia też uległ presji trybun. W drugiej połowie, gdy wyrównał Adrian Mierzejewski, a drużyna Waldemara Fornalika zaczęła przeważać, czerwoną kartkę zobaczył Ludovic Obraniak. Został sprowokowany, to był początek jego końca w kadrze.
– O tamtym meczu nie myślę jak o zdobytym jednym punkcie, ale o dwóch straconych. Zabrakło nam cwaniactwa, doświadczenia. Teraz gramy o wszystko i wiem, że potrafimy wykorzystać nasze atuty. Jesteśmy lepszą drużyną – tłumaczy „Rz” Błaszczykowski.
Kamil Glik grał przeciwko Mirko Vuciniciowi i Stevanowi Joveticiowi w Serie A. Docenia klasę obydwu, a o Vuciniciu mówi, że umie wykorzystywać naiwność obrońców. – On nie lubi za dużo biegać, ale świetnie się ustawia, jest jak lis w polu karnym. Rozmawiałem z kolegami o jego sposobie gry. Musimy odciąć się od presji, od świadomości tego, że to może być ostatnie spotkanie o stawkę w tych eliminacjach – opowiada „Rz” obrońca Torino.