Chyba mało kto się spodziewał, że to Wisła będzie najpoważniejszym kandydatem do rywalizacji z Legią o tytuł. A w tej chwili tak to właśnie wygląda. Tradycyjnie wskazywano na Lecha Poznań, co odważniejsi z nadzieją patrzyli w kierunku Lechii Gdańsk, która działa na rynku transferowym z takim rozmachem, jakiego nie powstydziłby się w czasach największego Bizancjum Józef Wojciechowski.
Lech jednak ma ewidentne problemy z wejściem na obroty. Silnik poznańskiej lokomotywy zaciął się, a niedawno zatrudniony Maciej Skorża jest już trzecim w tym sezonie fachowcem, który próbuje go wyregulować. Lech traci osiem punktów do lidera, a pierwszy mecz pod wodzą Skorży zakończył porażką 0:1 z Jagiellonią Białystok. W Lechii z kolei ilość nowych zawodników, przynajmniej na razie, nie ma żadnego przełożenia na jakość zespołu. Na scenie dość niespodziewanie została tylko Wisła.
Niespodziewanie i wbrew zdrowemu rozsądkowi w Krakowie bowiem już dawno nie było tak źle. Z klubu dochodzą informacje, iż sytuacja finansowa jest tak niepewna, że gdyby latem nie sprzedano do włoskiej Catanii Calcio Michała Chrapka za 1,5 miliona euro (ponad 6 milionów złotych), Wisła mogłaby w ogóle do rozgrywek w tym sezonie nie przystąpić. Ponoć z wypłatami dla zawodników bywa bardzo różnie, a jedną z osób, które nie dostają pensji, jest Franciszek Smuda. W Krakowie wypłaty trafiają na konta tylko tych piłkarzy, którzy mają podpisane najniższe umowy.
A jednak atmosfera w zespole jest fantastyczna. Piłkarze pojawiają się w klubie długo przed wyznaczoną porą treningu. Wodzirejami są doświadczeni zawodnicy, którzy wrócili do Krakowa po zagranicznych wojażach, jak Dariusz Dudka, który podpisując umowę z Wisłą, doskonale wiedział, na co się decyduje. Nie do poznania – przynajmniej dla tych, którzy byłego selekcjonera pamiętają tylko z czasów Euro 2012 – jest też Smuda, którego w czasie pracy z kadrą ewidentnie pożerała presja. Z jednej strony się wyciszył i jakby złagodniał (nabrał pokory), ale z drugiej wciąż ma wielki autorytet w drużynie.
Smuda do tej pory właściwie nie miał rezerwowych. W ostatnich dniach okna transferowego to się jednak zmieniło. Do zespołu dołączył stoper, siedmiokrotny reprezentant Węgier Richard Guzmics, a z Norymbergi wypożyczono uchodzącego za wielki talent Mariusza Stępińskiego.