Wisła Kraków – lider wbrew zdrowemu rozsądkowi

To będzie pierwszy poważny test Legii w tym sezonie. Mistrz jedzie do Krakowa ?na spotkanie z Wisłą, ?która jako jedyna jeszcze ?w lidze nie przegrała.

Publikacja: 20.09.2014 02:00

Semir Stilić

Semir Stilić

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Chyba mało kto się spodziewał, że to Wisła będzie najpoważniejszym kandydatem do rywalizacji z Legią o tytuł. A w tej chwili tak to właśnie wygląda. Tradycyjnie wskazywano na Lecha Poznań, co odważniejsi z nadzieją patrzyli w kierunku Lechii Gdańsk, która działa na rynku transferowym z takim rozmachem, jakiego nie powstydziłby się w czasach największego Bizancjum Józef Wojciechowski.

Lech jednak ma ewidentne problemy z wejściem na obroty. Silnik poznańskiej lokomotywy zaciął się, a niedawno zatrudniony Maciej Skorża jest już trzecim w tym sezonie fachowcem, który próbuje go wyregulować. Lech traci osiem punktów do lidera, a pierwszy mecz pod wodzą Skorży zakończył porażką 0:1 z Jagiellonią Białystok. W Lechii z kolei ilość nowych zawodników, przynajmniej na razie, nie ma żadnego przełożenia na jakość zespołu. Na scenie dość niespodziewanie została tylko Wisła.

Niespodziewanie i wbrew zdrowemu rozsądkowi w Krakowie bowiem już dawno nie było tak źle. Z klubu dochodzą informacje, iż sytuacja finansowa jest tak niepewna, że gdyby latem nie sprzedano do włoskiej Catanii Calcio Michała Chrapka za 1,5 miliona euro (ponad 6 milionów złotych), Wisła mogłaby w ogóle do rozgrywek w tym sezonie nie przystąpić. Ponoć z wypłatami dla zawodników bywa bardzo różnie, a jedną z osób, które nie dostają pensji, jest Franciszek Smuda. W Krakowie wypłaty trafiają na konta tylko tych piłkarzy, którzy mają podpisane najniższe umowy.

A jednak atmosfera w zespole jest fantastyczna. Piłkarze pojawiają się w klubie długo przed wyznaczoną porą treningu. Wodzirejami są doświadczeni zawodnicy, którzy wrócili do Krakowa po zagranicznych wojażach, jak Dariusz Dudka, który podpisując umowę z Wisłą, doskonale wiedział, na co się decyduje. Nie do poznania – przynajmniej dla tych, którzy byłego selekcjonera pamiętają tylko z czasów Euro 2012 – jest też Smuda, którego w czasie pracy z kadrą ewidentnie pożerała presja. Z jednej strony się wyciszył i jakby złagodniał (nabrał pokory), ale z drugiej wciąż ma wielki autorytet w drużynie.

Smuda do tej pory właściwie nie miał rezerwowych. W ostatnich dniach okna transferowego to się jednak zmieniło. Do zespołu dołączył stoper, siedmiokrotny reprezentant Węgier Richard Guzmics, a z Norymbergi wypożyczono uchodzącego za wielki talent Mariusza Stępińskiego.

Napastnik po ukończeniu 18. roku życia wyjechał z Widzewa do Niemiec, ale tam przepadł. W poprzednim sezonie ani razu nie zmieścił się w kadrze Norymbergi. Owszem, regularnie grał w rezerwach, ale dla piłkarza, który miał za sobą nawet występ w reprezentacji Polski (w lutym 2013 r., gdy w ligowym składzie pokonaliśmy Rumunów 4:1), gra na czwartym poziomie niemieckiej piłki oznaczała niebyt.

Stępiński miał jednak kapitalny comeback do polskiej piłki i świadomości kibiców. W ostatniej ligowej kolejce wszedł z ławki rezerwowych, gdy Wisła przegrywała z Zawiszą 1:2. Najpierw strzelił gola na 3:2 dla Wisły, a następnie wywalczył rzut karny zamieniony przez Semira Stilicia na czwartego gola dla krakowian.

Niewykluczone, że mecz z Legią będzie z kolei pierwszym sprawdzianem dla Guzmicsa. W środę kontuzji mięśnia dwugłowego doznał bowiem kapitan i lider defensywy Wisły Arkadiusz Głowacki. Smuda co prawda chciał, by węgierski obrońca jeszcze tydzień popracował, i raczej nie brał go pod uwagę przy kompletowaniu składu na hit ekstraklasy, ale wygląda na to, że może nie mieć innego wyjścia.

Największym znakiem zapytania jest to, jak do tego meczu podejdą Legia i trener Henning Berg. W czwartek warszawianie grali w Lidze Europejskiej z Lokeren, a zazwyczaj w takich przypadkach Norweg dawał swoim najlepszym piłkarzom odpocząć. Dla kompletu kibiców na stadionie przy Reymonta i dla widowiska lepiej by było, gdyby zamiast Łukasza Monety czy Adama Ryczkowskiego pojawili się Miroslav Radović z Michałem Żyro, ale oczywiście Legia ma swoje priorytety.

Piłka nożna
Piłkarski brexit? Anglicy nie wygrają Ligi Mistrzów, ale mogą zdobyć dwa inne puchary
Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem