Legia – Metalist 2:1

Legia awansowała do 1/16 finału Ligi Europejskiej. Wczesną wiosną do Warszawy przyjadą już znacznie poważniejsi rywale, ale mistrz Polski wygląda na zespół gotowy do trudniejszej konfrontacji.

Aktualizacja: 06.11.2014 23:38 Publikacja: 06.11.2014 22:59

Legia – Metalist 2:1

Foto: AFP

Zobacz więcej zdjęć

Legia trenera Henninga Berga w Europie nie gra ładnego futbolu. Jest drużyną, która potrafi cierpliwie i długo budować akcje. Jej piłkarze nie pozwalają sobie na zbyt wiele ryzyka – wiedzą ile to może kosztować. Norweski trener wymaga od nich przede wszystkim taktycznej dyscypliny, odpowiedzialności i pewnego rodzaju cwaniactwa. Oczywiście niepoprawni optymiści, którzy twierdzą, że Legia może nawet zagrać w finale Ligi Europejskiej, który w tym sezonie odbędzie się na warszawskim Stadionie Narodowym, zapominają przede wszystkim, że wiosną do LE przejdą zespoły z trzecich miejsc w grupach Ligi Mistrzów. Ale faktem też jest, że równie dojrzale grającej w europejskich pucharach drużyny nie mieliśmy od lat.

Ale to był przewrotny wieczór przy Łazienkowskiej w Warszawie. Nie chodzi tylko o zabawę słowną i podkreślenie, że Legia straciła gola po fantastycznym strzale przewrotką Wasilija Kobina, który tym samym zakończył fenomenalną passę Dusana Kuciaka bez puszczonego strzału w Europie na 644 minutach. Legia tego gola straciła całkowicie nie w swoim stylu. W polu karnym zgapił się Marek Saganowski, który nie trafił w piłkę, ta odbiła się od pięty jednego z ukraińskich piłkarzy i wróciła do Kobina. Zawodnicy Henninga Berga do tej pory właśnie na takie niechlujstwo sobie w pucharowych meczach nie pozwalali.

Przewrotny jest także fakt, że gola decydującego o zwycięstwie i tym samym awansie do rundy pucharowej warszawian zdobył Ondrej Duda. Słowacki rozgrywający zagrał bardzo przeciętne spotkanie. To był tak naprawdę pierwszy mecz od czasu, gdy kontuzji doznał Miroslav Radović, że tak bardzo go brakowało. Serb jest zawodnikiem, który prosi o piłkę, pokazuje się kolegom, bierze się za konstruowanie akcji i czuje na sobie odpowiedzialność za losy zespołu. Legia długimi momentami w meczu z Metalistem całkowicie i bezapelacyjnie dominowała, ale brakowało człowieka, który zrobi coś nieszablonowego, który nada akcji innego wymiaru. Brakowało Radovica. Duda, który potencjał ma olbrzymi, znowu zagrania fenomenalne (podanie, które powinno być asystą, do Saganowskiego po minięciu dryblingiem przy linii końcowej dwóch rywali) przeplatał długimi momentami, gdy całkowicie znikał z pola widzenia.

Przewrotne było, że momenty, gdy Legia miała mecz pod kontrolą, bramek dla warszawian nie przyniosły. Saganowski wyrównał na 1:1 po stałym fragmencie gry i strzale głową, chwilę po tym jak Metalist wyszedł na prowadzenie po tej kapitalnej przewrotce Kobina. Gdy jednak już wydawało się, że gole dla mistrza Polski są tylko kwestią czasu, że Legia spotkanie kontroluje, że jest drużyną lepszą, a Ukraińcy już ograniczają się tylko do przeszkadzania, nagle goście złapali drugi oddech. W ciągu kilku minut stworzyli sobie 2-3 dobre sytuacje, ale albo świetnie interweniował Dusan Kuciak, albo rywalom brakowało szczęścia. I to właśnie w tej fazie meczu, gdy nagle przeciwnik niespodziewanie podniósł głowę, Legia przeprowadziła decydującą kontrę, a piękne podanie Orlando Sa wykorzystał Duda.

Przewrotne było też to, że jeszcze przed meczem mówiło się i pisało o tym, jak wielu skautów z silnych zagranicznych lig i klubów przyjechało na Łazienkowską oglądać w akcji Michała Żyrę. Podobno skrzydłowego warszawian oglądali między innymi przedstawiciele HSV Hamburg, Bordeaux, Evertonu i Hull City. Od jakiegoś czasu mówi się też, że w gabinecie prezesa Bogusława Leśnodorskiego czeka ofertą za Żyrę opiewająca na 3 miliony euro. Młody skrzydłowy – czy to właśnie przez świadomość, że jest wnikliwie obserwowany? – jednak był wyjątkowo mało aktywny, i był jednym z najgorszych na boisku. Najbardziej zostanie zapamiętany z przepychanek przy rzutach rożnych i tego, jak rozciął łuk brwiowy jednemu z rywali. Ale takie zagrania mogły zostać zapisane po stronie plusów, chyba wyłącznie przez skautów Hull.

Legia ma ogromne szanse na zajęcie pierwszego miejsca w grupie i to powinno być jej priorytetem. Za dwa tygodnie zawodnicy Berga jadą do Belgii, gdzie zmierzą się z Lokeren.

Legia Warszawa - Metalist Charków

2:1 (1:1).

Bramki: 0:1 Wasyl Kobin (22), 1:1 Marek Saganowski (29-głową), 2:1 Ondrej Duda (84).

Żółte kartki: Legia – Michał Kucharczyk, Orlando Sa; Metalist - Cristian Villagra, Chaco Torres, Denis Kułakow, Edmar.

Sędzia: Eitan Shemeulevitch (Izrael). Widzów: 25 809.

Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Guilherme - Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk (81. Jakub Kosecki) - Ondrej Duda, Marek Saganowski (75. Orlando Sa).

Metalist: Władimir Disljenkowic - Cristian Villagra, Andrij Bierezowczuk, Marco Torsiglieri, Wasyl Kobin – Artem Radczenko (51. Denis Kułakow), Chaco Torres (90. Wołodimir Homeniuk), Oleg Krasnopiorow (80. Edmar), Cleiton Xavier, Pavlo Rebenok – Jaja.

Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć