Reklama

Niepotrzebnie narzucana presja

Sławomir Peszko o swoim powrocie do podstawowego składu Kolonii i powołaniu do reprezentacji Polski.

Aktualizacja: 17.03.2015 20:19 Publikacja: 17.03.2015 07:00

Niepotrzebnie narzucana presja

Foto: Fotorzepa, Bartosz Janikowski

Rz: Ten sezon jest dla pana dość dziwny. Jesienią kontuzja, później głównie ławka, a nawet trybuny. Ale od początku rundy rewanżowej ma pan pewne miejsce w składzie 1. FC Koeln.

Sławomir Peszko: Kilka gazet napisało, że jestem największym wygranym zimowego okresu przygotowawczego, i faktycznie – gram całe mecze. A jesienią nic nie wskazywało, że będzie tak dobrze. Dużo czasu straciłem przez uraz, byłem słabo przygotowany do sezonu. Wystąpiłem w przegranych 1:5 derbach z Bayerem Leverkusen, co mi nie pomogło, później dostałem czerwoną kartkę w meczu Pucharu Niemiec. To wszystko powodowało, że grałem bardzo mało.

Prasa chwaliła pana za pracę w defensywie. A to było coś, czego wcześniej unikał pan jak ognia...

W Lechu Poznań faktycznie nawet przez głowę mi nie przeszło, żeby wrócić do obrony. Koncentrowałem się na kolejnych akcjach ofensywnych. Teraz mam sporo zadań defensywnych. Szczególnie dużo trener kazał mi pracować w obronie w meczu ostatniej kolejki, gdy zremisowaliśmy bezbramkowo z Borussią Dortmund. Musiałem pomagać Pawłowi Olkowskiemu, ponieważ po naszej stronie biegał Marco Reus. Udało nam się jednak go zatrzymać, szczególnie dobrze wyglądało to w pierwszej połowie. Później jednak trochę zabrakło sił na grę do przodu. Gdy dostawałem piłkę, byłem zbyt daleko od bramki rywala.

Prawa strona w Kolonii – w obronie Olkowski, pan w pomocy – to już stałe ustawienie w tym sezonie?

Reklama
Reklama

Zdecydowanie pewniejszą pozycję w zespole ma Paweł. Ja nie mogę sobie pozwolić na żaden słabszy mecz. Wywalczyłem miejsce w składzie, ale inni czekają, by mi je zabrać.

Czuje pan, że gra do pierwszego błędu?

Może bez przesady, ale czuję, że nie mogę nawet na moment odpuścić. Także na treningach.

Był pan powoływany do kadry przez Leo Beenhakkera, Franciszka Smudę, Waldemara Fornalika i Adama Nawałkę. U żadnego z nich pan nie zaistniał...

Gdybym strzelał więcej goli, to pewnie by mi się udało. U każdego z nich byłem w zespole, ale bardzo krótko.

Dość poważnie pan się wypowiada, nie do końca w stylu Peszki. Coś się wydarzyło?

Reklama
Reklama

Niedawno skończyłem 30 lat, to już ostatni dzwonek, by zaistnieć w piłce. Moją największą motywacją jest Euro 2016 we Francji. To mnie nakręca. Poza tym chciałbym zostać jak najdłużej w Bundeslidze. Mam ważną jeszcze półtora roku umowę z Kolonią. W tej chwili moja sytuacja się poprawiła, gram, nikt mnie nie wypędza z klubu.

Powołałby pan Jakuba Błaszczykowskiego?

Trudne pytanie. Muszę na nie odpowiadać?

Tak.

W weekend wszedł na ostatnie pół godziny i zagrał naprawdę dobrze. Rozruszał atak Borussii. Ale nie wiem oczywiście, jak wygląda dokładnie stan jego zdrowia. Ciężko mi to komentować. Z pewnością media i kibice za bardzo koncentrują się na tym, że to ja mam zastąpić Kubę, że zostałem powołany na jego miejsce. Niektórzy wątpią, czy podołam, narzucają niepotrzebną presję. A ja mam jeszcze przed sobą ważny mecz z Werderem w Bundeslidze i na tym chcę się koncentrować.

Jako przyjaciel Roberta Lewandowskiego trafi pan w kadrze do grupy trzymającej władzę?

Reklama
Reklama

A jest taka grupa?

Dobrze pan wie, że rządzą Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak.

Nie zamierzam żadnej władzy trzymać. Chcę wyjść na mecz z Irlandią i wygrać. A to wcale nie będzie łatwe spotkanie. Walka, długie piłki, starcia powietrzne. W porządku, to mi pasuje. Umiejętności piłkarskich można mi odmawiać, ale waleczności na pewno nie. Czasem mi nawet tego w Bundeslidze brakuje.

Co panu zaimponowało w drużynie Nawałki?

Jestem pełen podziwu dla konsekwencji taktycznej, dla bardzo pewnie grającej obrony. A jeśli chodzi o mnie, to przyjeżdżam na kadrę, by dać jej coś więcej w ofensywie.

Reklama
Reklama
Piłka nożna
Czy Widzew rozbije bank? Kolejny transferowy rekord Ekstraklasy na horyzoncie
Piłka nożna
FIFA The Best. Ewa Pajor, Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bez nagród
Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama