- Oczywiście, jeśli zostanie mi zaproponowane to stanowisko, będę czuł się tym zaszczycony, choć powtarzam, Real ma teraz fantastycznego trenera – mówił w niedzielę w ekskluzywnym wywiadzie dla francuskiej stacji Canal+ były mistrz świata i Europy.
Mówiąc to być może nie zdawał sobie sprawy, a może zachowuje się jak wytrawny dyplomata, bo posada obecnego szkoleniowca Realu Carlo Ancelottiego wisi na włosku. Dziennik „L'Equipe" podaje, że jeśli Real odpadnie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Atletico Madryt, to jeszcze w tym miesiącu Włoch – mimo że jego kontrakt jest ważny do czerwca 2016 roku – straci pracę. Zidane wydaje się naturalnym następcą dotychczasowego trenera. „Jest gotów" – pisze „L'Equipe".
Gazeta analizuje jego trenerski życiorys pod kątem możliwości przejęcia jednej z najbardziej gorącej posady w światowym futbolu. Wydaje się, że jeden z najlepszych piłkarzy w historii ma wszystko, by już w nowym sezonie podjąć się nowego wyzwania.
Po pierwsze, zdobył odpowiednie wykształcenie. Nie poszedł drogą na skróty. Aby uzyskać dyplom trenera nie zdecydował się odbyć przyśpieszonego - dla byłych zawodników - kursu w Hiszpanii, ale przez trzy lata kształcił się w studium trenerskim we francuskim Limoges. Jak każdy student odbył też staże. Podglądał z bliska pracę Philippe'a Montaniera w Rennes, Marcelo Bielsy w Marsylii i Pepa Guardioli w Bayernie Monachium. W poprzednim sezonie był zaś asystentem Carlo Ancelottiego.
Po drugie, Zidane ma już za sobą pierwsze i całkiem udane doświadczenie trenerskie. Od czerwca ubiegłego roku prowadzi rezerwy Realu. Z młodą drużyną, której przeciętna wieku wynosi 20 lat, zaczął bardzo źle – od pięciu porażek. Wprowadził jednak nowe zasady, nauczył zespół grać ofensywnie i ta praca przynosi efekty.