Odchodzi na własnych warunkach, bo nikt go z drugoligowej Parmy nie wyganiał. Stąd startował do wielkiego futbolu i tutaj zamkną się za nim po raz ostatni drzwi piłkarskiej szatni.
Po drodze, w trakcie niemal 30 lat kariery, zagrał jeszcze tylko w dwóch innych drużynach: Juventusie Turyn i Paris Saint-Germain (przez rok), więc jest przykładem rzadko spotykanej wierności klubowym barwom. To rzuca się w oczy w czasach, kiedy kontrakty szybują do niebotycznych rozmiarów, a najbardziej znanych piłkarzy kuszą szejkowie. Nawet teraz dostał lukratywną propozycję z Arabii Saudyjskiej. Podziękował jednak, bo czas na nowy rozdział.