Odchodzi na własnych warunkach, bo nikt go z drugoligowej Parmy nie wyganiał. Stąd startował do wielkiego futbolu i tutaj zamkną się za nim po raz ostatni drzwi piłkarskiej szatni.
Po drodze, w trakcie niemal 30 lat kariery, zagrał jeszcze tylko w dwóch innych drużynach: Juventusie Turyn i Paris Saint-Germain (przez rok), więc jest przykładem rzadko spotykanej wierności klubowym barwom. To rzuca się w oczy w czasach, kiedy kontrakty szybują do niebotycznych rozmiarów, a najbardziej znanych piłkarzy kuszą szejkowie. Nawet teraz dostał lukratywną propozycję z Arabii Saudyjskiej. Podziękował jednak, bo czas na nowy rozdział.
Z finału mundialu do drugiej ligi
Jeśli pamięta się rok 2006, to taka decyzja nie powinna w sumie dziwić. To był chyba najdziwniejszy okres w karierze Buffona. Z reprezentacją Włoch został mistrzem świata, podnosił w górę i całował puchar po wygranym finale z Francją, a jednocześnie całe Włochy żyły aferą Calciopoli. W ustawianie meczów zamieszane były największe kluby: Juventus, Fiorentina, Lazio i Milan. Największe kary dotknęły klub z Turynu, który stracił dwa tytuły mistrzowskie i spadł do Serie B. Wyrok zapadł pięć dni po finale mundialu, więc Buffon wracał z Niemiec ze złotym medalem na szyi i perspektywą debiutu w drugiej lidze.
Czytaj więcej
Bramkarz Tottenhamu Hugo Lloris popełnił ostatnio kosztowny błąd w derbach Londynu, ale z reprezentacją Francji przez dekadę był na szczycie. Uznał jednak, że czas pożegnać się z kadrą.
Mógł z Juventusu odejść, na takiego bramkarza, za którego Stara Dama zapłaciła kiedyś Parmie około 50 mln euro na pewno znaleźliby się chętni. Z tonącego okrętu odeszli m.in. inni mistrzowie świata Fabio Cannavaro czy Gianluca Zambrotta, ale Buffon wolał zostać podobnie jak kilka innych gwiazd: kapitan Alessandro Del Piero, Pavel Nedved, Giorgio Chiellini czy David Trezeguet.