Rok temu w finale Ligi Mistrzów – pierwszy raz w historii – zmierzyły się dwa polskie zespoły. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała 3:2 z Jastrzębskim Węglem i po raz trzeci z rzędu sięgnęła po najważniejsze europejskie trofeum. Wiadomo już, że sukcesu nie powtórzy, bo w barażach o ćwierćfinał przegrała z Halkbankiem Ankara. Na placu boju został więc już tylko jeden zespół z naszego kraju.
Mistrza Polski czeka niełatwe zadanie, bo jego rywalem będzie Gas Sales Bluenergy Piacenza. To drużyna prowadzona przez Andreę Anastasiego, w której roi się od gwiazd. Na rozegraniu gra Antoine Brizard, na przyjęciu Ricardo Lucarelli i Joandry Leal, na środku Roberlandy Simon, a w ataku — Yuri Romano. To nazwiska, które na każdym kibicu siatkówki robią wrażenie.
Czytaj więcej
45-letni Jarosław Macionczyk wrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy i nie tylko został najstarszym siatkarzem w historii PlusLigi, ale od razu zdobył tytuł MVP spotkania.
Liga Mistrzów. Jastrzębski Węgiel gra z Piacenzą
- Mamma mia! Jeśli popatrzymy na drugą stronę siatki, to jest tam wielu fenomenalnych zawodników. Ci siatkarze wygrali wszystko. Jestem przekonany, że to będzie wielkie granie. Mamy respekt dla rywala, ale też jesteśmy świadomi swojej siły. Potrafimy grać w siatkówkę na najwyższym poziomie – zapewnia libero Jastrzębskiego Węgla Jakub Popiwczak.
Jego zespół na mecz do Piacenzy — początek środowego spotkania o 20.30 — udał się po sensacyjnej porażce w PlusLidze. Podopieczni Marcelo Mendeza nieoczekiwanie przegrali 0:3 u siebie z Barkomem-Każanami Lwów. Pocieszeniem jest, że Perugia również ostatnio w rozgrywkach Serie A nie błyszczy. Mało tego: doznała aż trzech porażek z rzędu z niżej notowanymi rywalami.