Barcelona, Real Madryt, FC Sevilla, Real Betis Sewilla, Sporting Lizbona, Napoli, Atalanta Bergamo, Bologna, Celtic Glasgow, Tottenham, PSV Eindhoven, Dynamo Moskwa – takie kluby są rzekomo zainteresowane pozyskaniem lewego obrońcy Legii. A ja słyszałem, że Juventus Turyn też, bo podobno Cristiano Ronaldo, po obejrzeniu akcji Karbownika z meczu Legia–Cracovia, powiedział, że z kimś takim to on by chętnie na boisku współpracował.
Karbownik w marcu skończył 19 lat. Wychował się w Radomiu, stamtąd trafił do juniorów Legii, a trener Aleksandar Vuković włączył go do kadry pierwszej drużyny. Jesienią ubiegłego zagrał pierwszy raz w Ekstraklasie. Widać, że chłopak ma talent i wyróżnia się na tle ligowców o znacznie bardziej znanych nazwiskach. Gdyby nie pandemia wiosną debiutowałby w reprezentacji Polski, bo Jerzy Brzęczek chciał go powołać. Widział go zresztą nie na lewej obronie, gdzie gra w klubie, tylko na lewej pomocy.
Przeczytaj także: Dariusz Dziekanowski: Karbownik może się nie pozbierać
W Polsce tak już jest, że jeśli piłkarz wychyli się nieco ponad ligową przeciętną, od razu szuka mu się zagranicznego klubu. Kibice spełniają w ten sposób swoje marzenia, klub i agent zawodnika mają wspólny interes, a on sam – nadzieję.
Legia musi sprzedać Karbownika, bo za rok kończy mu się kontrakt, a klub znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Można powiedzieć, że żyje w pewnym stopniu za pieniądze z transferu bramkarza Radosława Majeckiego (7 mln euro). Jeszcze gra on w Legii, ale latem przejdzie do AS Monaco. Pieniędzy jednak wciąż brakuje i sytuację może uratować sprzedaż Karbownika.