O Bellinghamie będzie po tym meczu mówiła cała piłkarska Europa. Anglik, który trafił do Realu przed tym sezonem, sam jest zaskoczony jak dobrze i łatwo zaaklimatyzował się w Madrycie. Do drużyny „Królewskich” niełatwo wywalczyć sobie miejsce, a w przeszłości przepadało tam już wielu świetnych zawodników. W przypadku 20-letniego Anglika tak nie będzie. Strzela gola za golem, a w El Clasico pokazał, że nie przerażają go nawet największe areny i legendarne mecze.
Najpierw kapitalnym strzałem z 25 metrów w okienko bramki Marca-Andre Ter Stegena wyrównał wynik meczu na 1:1 i poderwał kolegów do walki. Do tego momentu Barcelona kontrolowała wydarzenia na boisku. W środku pola świetnie grali Ilkay Gundogan i Gavi, a w przodzie problemy obrońcom Realu sprawiali Joao Felix i Joao Cancelo.
Robert Lewandowski wrócił do gry w Barcelonie
Tylko, że ten spokój i ospałe ataki Realu chyba uśpiły gospodarzy. Im dłużej trwał mecz, tym szybciej i łatwiej piłkarze Carlo Ancelottiego przedostawali się pod bramkę Barcelony, a tam na swoje okazje czekał Bellingham. Drugi raz doczekał się w doliczonym czasie gry. To było takie spotkanie, w którym wszystko, czego się dotknął, zamieniało się w złoto. Dani Carvajal dośrodkował w pole karne, Luka Modrić nie dał rady jej przyjąć, ale trącił ją tak, że spadła pod nogi Anglika, a ten z bliska zdobył zwycięską bramkę.
Czytaj więcej
Szwajcarska prokuratura zamknęła śledztwo dotyczące korupcji i nadużyć prezesa Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA). Gianni Infantino po raz kolejny okazał się niewinny.
Tyle szczęścia nie miał Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski wszedł na boisko w 60. minucie, owacyjnie witany przez kibiców. Na taką informację fani czekali od kilku tygodni, niepokojąc się o stan kontuzjowanej nogi króla strzelców poprzedniego sezonu.