Do momentu przerwania walki Polak prowadził u wszystkich sędziów: Alan Krebs punktował 89:80, Steve Morrow i Alejandro Rochin po 88:81, co wskazuje, że nawet przez moment nie zamierzali faworyzować Chaveza. Komputerowe statystyki też nie pozostawiają wątpliwości, kto był lepszy.
Meksykanin twierdził wprawdzie, że wygrywał i jeśli będzie zapotrzebowanie na rewanż, to on chętnie raz jeszcze stanie w ringu z Fonfarą, ale mówił też, że limit (77,8 kg), w którym walczyli, nie jest dla niego. Po raz pierwszy bowiem zmierzył się z rywalem większym, silniejszym i mocno to odczuł.
Jeszcze kilka lat temu mieszkający w Chicago polski pięściarz walczył za dolara i zapewne nie sądził, że wkrótce jego kariera nabierze takiego przyśpieszenia. Na gali w Newark gwiazdą był jeszcze Tomasz Adamek, ale później przyszły wygrane Fonfary z Glenem Johnsonem, Tommym Karpencym, Gabrielem Campillo dające mu miejsce w czołówce wagi półciężkiej. Potwierdzeniem możliwości szczupłego, wysokiego (189 cm) chłopaka z Białobrzegów był ubiegłoroczny pojedynek z mistrzem świata, Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem, który Fonfara przegrał, ale udowodnił, że warto na niego stawiać.
W starciu z Julio Cesarem Chavezem jr., synem legendy meksykańskiego i światowego boksu, Fonfara nie był faworytem, choć tak naprawdę miał po swojej stronie więcej atutów. Chavez ostatni pojedynek stoczył w marcu 2014 r., a wcześniej wygrywał w wadze średniej, do której zbijał wiele kilogramów, by w dniu walki znów ważyć znacznie więcej niż przeciwnicy. Teraz umowny limit nie dawał mu fizycznej przewagi, jego ciosy nie robiły na Fonfarze wrażenia.
I kiedy w dziewiątej rundzie, po lewym sierpowym Polaka Chavez padł na deski po raz pierwszy w karierze, było jasne, że może przegrać przez nokaut. Być może dlatego na pytanie trenera w przerwie przed kolejną rundą, czy chce dalej walczyć, odpowiedział, że nie. Tłumaczył się kontuzją nogi, ale to ciosy Fonfary odebrały mu wiarę.
Dziś jego przyszłość nie rysuje się w jasnych barwach. W wadze półciężkiej nie ma czego szukać, bo Rosjanin Siergiej Kowaliow czy Stevenson biją mocniej od Fonfary, a jest jeszcze groźny Artur Beterbijew, kolejny Rosjanin. Powrót do kategorii średniej, w której Chavez był mistrzem, chyba nie wchodzi w rachubę, pozostaje więc waga super średnia z takimi asami jak Andre Ward czy Carl Froch, ale to już problem Meksykanina i jego sztabu.
Nas interesuje coraz ciekawsza przyszłość Fonfary. Efektowna wygrana z Chavezem jr. jest kolejnym krokiem na drodze do mistrzowskiego tytułu. Za walkę w Carson Polak zarobił około pół miliona USD, za kolejną nie zejdzie już poniżej miliona.