Ale nie można wykluczyć, że walka w Nowym Jorku 33-letniego Wildera (40-0-1, 39 KO), mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej ze swoim rówieśnikiem Dominikiem Breazeale’em (20-1, 18 KO) będzie ciekawa, chociażby dlatego że podlana gęstym sosem nienawiści. I nie jest to uczucie wyhodowane jedynie na potrzeby zbliżającego się widowiska.
Dwa lata temu w Alabamie, na gali podczas której Breazeale wygrał przez nokaut z naszym Izu Ugonohem (wcześniej sam był na skraju nokautu) doszło do nieprzyjemnej sytuacji w hotelu. Wilder i jego ludzie zaatakowali tam Breazeale’a przebywającego w otoczeniu rodziny. Interweniowała policja.
Dziś obaj nie mogą na siebie patrzeć i nie ukrywają złych intencji. Wilder krzyczy, że zabije Breazeale’a, ten z kolei powtarza, że urzędujący mistrz WBC wagi ciężkiej jest hańbą dla boksu i to on przerwie jego panowanie.
Tym razem Wilder nie będzie miał przewagi wzrostu. Obaj mierzą po 201 cm, z tym że Breazeale jest cięższy i chyba silniejszy fizycznie. "Bronze Bomber" ma jednak nieco większy zasięg (211 cm - 207cm) i zdecydowanie mocniejsze, pojedyncze uderzenie.
Tomasz Adamek, który przed laty z nim sparował, chwali też jego ringową inteligencję. - Wilder wie jak wykorzystywać swoje atuty, a ma ich sporo. Dobrze się porusza, umie ustawić rywala lewym prostym i strzelić precyzyjnym prawym. A jak trafi, to brutalnie kończy – mówi Adamek.