Kazach zarobił w Saitamie 12 mln dolarów i zdobył dwa mistrzowskie pasy w wadze średniej, choć dzień wcześniej skończył 40 lat.
Cztery lata młodszy Murata, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Londynie (2012), zaczął znakomicie i wydawało się, że sensacja jest możliwa, bo przecież faworytem był Gołowkin. Obaj wracali po długiej przerwie (Murata rok dłuższej), obaj byli urzędującymi mistrzami świata (Gołowkin – IBF, Japończyk – WBA) i obaj mieli piękną przeszłość w boksie olimpijskim. Kazach wygrał mistrzostwa świata w 2003 roku i zdobył srebro igrzysk olimpijskich (2004), Murata z kolei miał srebro mistrzostw świata 2003 i wspomniane złoto olimpijskie.
Jeśli dojdzie do trzeciej walki Gołowkina z Alvarezem, faworytem będzie Meksykanin
Ci, którzy stawiali na szybki nokaut w wykonaniu Gołowkina, byli z pewnością zaskoczeni postawą Japończyka, który robił wszystko, by wygrać. Chwilami przechylał nawet szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale od połowy walki karty rozdawał Gołowkin.
W ósmej rundzie dominował już zdecydowanie, w dziewiątej Murata próbował jeszcze odwrócić losy pojedynku, ruszył do ataku, wpadł na kontrę i to był ostatni akcent Wielkiej Bitwy w Saitamie. Japońscy trenerzy rzucili ręcznik na znak poddania, chroniąc swego podopiecznego przed jeszcze bardziej bolesnym zakończeniem tego pojedynku. Po ośmiu rundach u wszystkich sędziów punktowych prowadził Kazach.