Wyjeżdżam w dobrym humorze

Rozmowa: Agnieszka Radwańska po porażce z Sarą Errani.

Publikacja: 04.06.2013 19:56

Wyjeżdżam w dobrym humorze

Foto: AFP

Co tak bardzo przeszkadzało wam serwować w drugim secie, gdy aż osiem z dwunastu gemów serwujące przegrały?



Agnieszka Radwańska:

Przy tak silnym wietrze, w dodatku wiejącym ciągle w jedną stronę, serwis nie był atutem żadnej z nas. Nieważne która serwowała, szanse były 50:50, o wiele istotniejsze było to, z której strony kortu serwujesz. Pomimo to mecz był dobry, bardzo zacięty. Wszystkie nasze mecze takie są, nie tylko ten ostatni w finale WTA Tour w Stambule, który trwał ponad trzy godziny.



Co zadecydowało o zwycięstwie Errani?



To że grała solidnie, mało piłek zepsuła i potrafiła zmieniać taktykę. Nie rozdawała prezentów, każdy punkt musiałam wywalczyć sama. Sukces był blisko, zadecydowały dwie przegrane piłki w końcówce tie-breaka. Starałam się grać agresywnie, bo inaczej z taką przeciwniczką nie można, ale Sara świetnie biega, kort ziemny to jej nawierzchnia i nie zawsze udawało się osiągnąć przewagę. Przy tak dobrze broniącej się rywalce żadna piłka nie jest definitywnie wygrana, dopóki sędzia tego nie ogłosi. Włoszka świetnie gra z końcowej linii, potrafi też używać skrótów i to kilka razy pokazała. Właśnie taką grą osiągnęła wysoką pozycję w rankingu, bo przecież nie serwisem 200 kilometrów na godzinę.



Pomimo porażki wyjeżdża pani z Paryża zadowolona?



Tak, bez wątpienia, wyjeżdżam w najlepszym humorze od paru lat, choć oczywiście chciałabym osiągnąć jeszcze więcej niż ćwierćfinał, żałuję straconej szansy, szczególnie po tak zaciętym meczu.

Radwańska: Gra z Sarą Errani to samobójcza bramka



Czy tak grająca Errani może wygrać w półfinale z Sereną Williams?



Trudno powiedzieć, wszystko zależy od tego, na ile pozwoli jej Serena, a ona zwykle nie pozwala na wiele. Nie wiem jak wyglądał ćwierćfinałowy mecz Kuzniecowej z Sereną (grały w tym samym czasie co Radwańska z Errani – przyp. red.), ale Swietłana od początku turnieju spisywała się świetnie i stąd przegrany set Amerykanki. Włoszka niczym rywalek nie zaskakuje, wiadomo jak będzie grała, jej atuty są niezmienne. Ale to nie znaczy, że jest bez szans, jeśli znów pokaże wszystko co potrafi.



Czy grała pani w tym roku w Paryżu tak dobrze, bo była wypoczęta bardziej niż rok temu?



Trudno porównywać różne lata, ale wiadomo, że na korcie ziemnym, gdzie każdy mecz kosztuje tak wiele sił, bo trwa dłużej i jest więcej biegania, lepiej być wypoczętym. Być może powtórzymy ten system przygotowań, ale dużo będzie zależało od tego, co się stanie na początku przyszłego roku, jak wiele będę wtedy grała.



Teraz są cztery tygodnie na trawie i to samo pytanie: grać więcej, czy raczej odpocząć przed obroną wimbledońskiego finału sprzed roku?



W ubiegłym roku wielu meczów przed Wimbledonem nie zagrałam, w tym roku bez wątpienia pojadę do Eastbourne, bo jakiś turniej przed Wimbledonem jednak jest potrzebny. A potem zobaczymy.

—notował w Paryżu Mirosław Żukowski

Co tak bardzo przeszkadzało wam serwować w drugim secie, gdy aż osiem z dwunastu gemów serwujące przegrały?

Agnieszka Radwańska:

Pozostało 96% artykułu
Tenis
W Rzymie jak w Madrycie. Będzie kolejny finał Iga Świątek - Aryna Sabalenka
Tenis
Imponująca Iga Świątek. Zagra w czwartym finale w tym roku
Tenis
Hubert Hurkacz pokonany w Rzymie. Stracił swój największy atut
Tenis
Tenisowy turniej w Rzymie. Iga Świątek i Hubert Hurkacz zwyciężają razem
Tenis
Polska zagra z Hiszpanią. Znamy drabinkę i terminarz Billie Jean King Cup Finals