Roland Garros. Agnieszka Radwańska wraca do źródeł

Roland Garros. Agnieszka gra we wtorek w ćwierćfinale z Sarą Errani. Francja czeka na mecz Jo-Wilfreda Tsongi z Rogerem Federerem.

Aktualizacja: 04.06.2013 03:09 Publikacja: 03.06.2013 21:34

Agnieszka Radwańska walczy o swój pierwszy półfinał w Paryżu

Agnieszka Radwańska walczy o swój pierwszy półfinał w Paryżu

Foto: AFP

Mirosław Żukowski z Paryża

Napisać, że Polka jest murowaną faworytką byłoby małą przesadą, ale to, że jej szanse oceniane są wyżej już wątpliwości nie budzi, bo Agnieszka Radwańska odzyskała swobodę na korcie i poza nim.

Jest rozluźniona, po poniedziałkowym treningu żartowała: „Czy jestem zdenerwowana? Ale czym, to tylko ćwierćfinał Wielkiego Szlema...”. Miło teraz pożartować, lecz w Paryżu czekaliśmy na to siedem lat, bo tenisistka wychowana na kortach ziemnych przekonywała nas, że tej nawierzchni nie lubi, woli trawę i korty twarde.

Teraz jest szansa wrócić do źródeł. Mecz zacznie się o 14.00 (transmisja w Eurosporcie) na korcie centralnym, gdzie Agnieszka jeszcze w tym roku nie grała. Po zwycięstwie nad Aną Ivanović mówiła, że chciałaby wrócić na kort im. Suzanne Lenglen, bo tam wygrywa, ale jeszcze większa scena nie powinna być problemem.

Errani w ubiegłym roku była tu w finale, to był w ogóle jej rok, ponieważ awansowała też do półfinału US Open i ćwierćfinału w Australii. Włoszka ma 26 lat, tylko 164 cm wzrostu a jej sukcesy dowodzą, że tenis może być wciąż grą dla wszystkich.

Radwańska jest przedstawicielką tej samej starej szkoły, w której talent, kortowy spryt i wola walki są warte prawie tyle samo co siła Sereny Williams, czy dzikość serca Wiktorii Azarenki. Ale w ubiegłorocznym finale Errani przegrała z Marią Szarapową 3:6, 2:6, dlatego to „prawie” jest bardzo ważne. My pytamy od dawna, co zrobić, by Agnieszka miała większe szanse w starciu z silniejszymi fizycznie rywalkami, Włosi przypominają, że Errani nigdy w karierze, w żadnym turnieju, nie pokonała zawodniczki z czołowej piątki rankingu WTA i - jak sama żartuje - może teraz wreszcie wygra z samą sobą, bo to ona jest nr 5.

Ale to dylemat dopiero na półfinałowy czwartek, na razie cieszmy się z tego co jest, bo nie wiadomo, czy ten świat potrwa dłużej niż dwa dni.

Drugi wtorkowy kobiecy ćwierćfinał to mecz Sereny Williams ze zmartwychwstałą Swietłaną Kuzniecową, która przyznaje, że interesują ją już tylko wielkie wyzwania, a codzienna orka nudzi. Postawa Rosjanki w Paryżu dowodzi, że mówi prawdę, ale faworytka w tym meczu jest jedna, ta sama, co we wszystkich meczach na wszystkich kortach, jeśli jest w pełni formy i zdrowia - Serena Williams. Dwa pozostałe kobiece ćwierćfinały w środę.

Siedmiokrotny zwycięzca Roland Garros Rafael Nadal odprawił w poniedziałek (w dniu swoich 27. urodzin) tego, o którym mówiło się, że może wraz z m.in. Jerzym Janowiczem przejąć już wkrótce władzę w męskim tenisie. Ale na razie Japończyk Kei Nishikori to w Paryżu dla Nadala bagietka z masłem. Hiszpan wygrał bez trudu w trzech setach i mógł na korcie centralnym zdmuchnąć świeczki na torcie.

Wydarzeniem dnia dla gospodarzy będzie we wtorek ćwierćfinałowy mecz Rogera Federera z Jo-Wilfredem Tsongą. W turnieju Roland Garros jeszcze nigdy ze sobą nie grali. Tsonga jest w tym roku pod szczególną presją, wszyscy przypominają, że Yannick Noah jako ostatni Francuz wygrał ten turniej 30 lat temu. Gdyby wyczyn ten powtórzył gracz także o afrykańskich korzeniach, byłaby to piękna historia.

Bohaterski Hiszpan Tommy Robredo (wygrał trzy pięciosetowe mecze z rzędu) zmierzy się we wtorek ze swym rodakiem Davidem Ferrerem i to jest rozwiązanie sadystyczne, bo Ferrer gra tak, że potrafiłby zamęczyć nawet metronom. Rodacy nazywają go „Rottweiler”.

Robredo zasłużył na lepszy los, po tym co pokazał w Paryżu. Jego łzy po ostatnim zwycięstwie to najbardziej wzruszająca scena tegorocznego turnieju. Trzymaj się Tommy.

Mirosław Żukowski z Paryża

Napisać, że Polka jest murowaną faworytką byłoby małą przesadą, ale to, że jej szanse oceniane są wyżej już wątpliwości nie budzi, bo Agnieszka Radwańska odzyskała swobodę na korcie i poza nim.

Pozostało 93% artykułu
Tenis
W Rzymie jak w Madrycie. Będzie kolejny finał Iga Świątek - Aryna Sabalenka
Tenis
Imponująca Iga Świątek. Zagra w czwartym finale w tym roku
Tenis
Hubert Hurkacz pokonany w Rzymie. Stracił swój największy atut
Tenis
Tenisowy turniej w Rzymie. Iga Świątek i Hubert Hurkacz zwyciężają razem
Tenis
Polska zagra z Hiszpanią. Znamy drabinkę i terminarz Billie Jean King Cup Finals