Jeśli patrzeć na historię, powinno być dobrze. Czescy kibice lubią przypominać, że ich reprezentacja największe sukcesy w mistrzostwach Europy święciła w 1976 r. w Jugosławii (złoto jeszcze jako Czechosłowacja) i 20 lat później w Anglii, skąd przywiozła srebro. Teraz też mijają dokładnie dwie dekady. Symbolika może jednak we Francji nie wystarczyć, bo zespół Pavla Vrby trafił do trudnej grupy z aktualnym mistrzem Hiszpanią, mającą znakomitą generację piłkarzy Chorwacją i zawsze zdolną do sensacji Turcją. Czesi pod ścianą mogą stanąć już po pierwszym meczu, bo na inaugurację 13 czerwca zmierzą się w Tuluzie właśnie z Hiszpanami.
To będzie prawdopodobnie ostatni wielki turniej, na którym grę Czechów poprowadzi nazywamy "małym Mozartem" 36-letni Tomas Rosicky, najsłynniejszy obok Pavla Nedveda i Petra Cecha piłkarz tego kraju ostatnich kilkunastu lat. Turniej we Francji może być jednak ostatnim Euro nie tylko dla zawodnika Arsenalu, do kolejnej imprezy mogą nie dotrwać też już 34-latkowie, czyli Petr Cech i Jaroslav Plasil.
Przypadek Rosicky’ego jest jednak szczególny, bo i nietypowa była cała jego kariera. Chociaż bardziej pasowałoby tutaj słowo "pechowa". Pomocnik na Euro pojedzie po katastrofalnym sezonie tradycyjnie naznaczonym kontuzjami. Trudno w to uwierzyć, ale Rosicky, który ma teraz kreować grę Czechów, rozegrał tylko pięć meczów: cztery w drużynie Arsenalu U21 i jeden w Pucharze Anglii. Szczególne dramatyczny był ten ostatni, przeciwko Burnley, bo czeski pomocnik wracał na boisko po kolejnej, ponad półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Podczas rozgrzewki aż popłakał się ze wzruszenia. Ale już trzy minuty po wejściu na boisko poczuł ból w udzie. Mecz dokończył tylko dlatego, że drużyna wykorzystała limit zmian. Kolejna kontuzja i kolejna przerwa, tym razem do kwietnia. Chociaż szansę na Euro były w zasadzie zerowe, 36-latek raz jeszcze zdołał się pozbierać.
Do Londynu przyjeżdżał w 2006 r. jako gwiazda Borussii Dortmund. Jednak przez 10 lat rozegrał w Premier League tylko 170 meczów. Dziennikarze wyliczyli, że Czech w ciągu całej swoje kariery odniósł aż 53 kontuzje i drobne urazy. Z ich opisów lekarskich wyszłaby więc gruba książka dla studentów medycyny. Tylko od sezonu 2007/2008 urodzony w Pradze piłkarz leczył się przez blisko 1000 dni, w których opuścił aż 159 spotkań.
– Zawsze będzie mnie frustrowało, że nie zagrał dla nas więcej meczów, bo Tomas to wielki talent. Kiedy gra, wszystko na boisku wydaje się prostsze. Kiedy piłka do niego dociera, gra nagle staje się szybsza. Miał wszystkie zalety potrzebne do stylu, który kochamy. Tomas był idealnym zawodnikiem dla Arsenalu – mówił niedawno oficjalnej stronie klubowej Arsene Wenger, kiedy było już wiadomo, że Czech po sezonie opuści Emirates Stadium. Jego dekada w Arsenalu zakończyła się jedynie na dwóch Pucharach Anglii i Superpucharze.