Stefan Szczepłek: Infantino to nie jest nadzieja

Nie czekałem na wybór nowego prezesa FIFA jak czeka się na finał mundialu, bo żaden z pięciu kandydatów nie gwarantował zmian, jakie są futbolowi niezbędne.

Aktualizacja: 26.02.2016 18:25 Publikacja: 26.02.2016 18:21

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Nie ufam żadnemu i Gianni Infantino też nie wzbudza we mnie większych nadziei. Znam to towarzystwo. Działacze futbolowi w ogromnej większości zachowują się jak politycy. Chodzi o to, żeby jak najwięcej obiecać w kampanii wyborczej, potem odpłacić się co ważniejszym przedstawicielom elektoratu intratnymi stanowiskami, kontraktami, biletami, przepychem, jakie niesie członkostwo we władzach. Poczucie wielkości i bezkarności to już krok do przestępstw, czego doświadczyła FIFA, MKOl. i IAAF. Takie czasy.

FIFA miała do tej pory ośmiu prezydentów. Infantino jest dziewiątym. Zapamiętaliśmy czterech. Pierwszy (choć chronologicznie trzeci) to Francuz Jules Rimet, który stał na czele organizacji przez 33 lata (1921 - 1954), wprowadził w życie ideę mistrzostw świata i zapisał się w pamięci jako jeden z najwybitniejszych wizjonerów. Drugi to Anglik Stanley Rous (1961 - 1974), który próbował dość skutecznie łączyć podzielony po wojnie świat za pomocą piłki a przy okazji załatwił Anglii prawo organizacji mistrzostw świata w roku 1966 (słusznie) i pomógł jej zdobyć puchar, noszący zresztą imię Julesa Rimeta.

Trzeci to Brazylijczyk Joao Havelange (1974 - 1998), który zbudował imperium FIFA pod hasłem równych szans dla każdej federacji, wysyłał w świat grupy specjalistów, złożone z trenerów i lekarzy, stworzył system ogólnoświatowych rozgrywek w różnych kategoriach, przyznając prawa ich organizacji krajom, należącym do tzw. trzeciego świata. Dzięki temu Havelange mógł liczyć na ich poparcie. To także wtedy zaczął się wyścig firm produkujących sprzęt, którego pierwszym zwycięzcą został popierający Brazylijczyka Adidas. Rozwinął się system sponsoringu FIFA i mundiali.

Sepp Blatter (1998 - 2015), najzdolniejszy uczeń Havelange’a rozwinął twórczo jego pomysły, dodał mnóstwo swoich, zbudował sobie pozycję równą prezydentowi Stanów Zjednoczonych i papieżowi.

Rimet był w młodości piłkarzem, Rous - wybitnym sędzią piłkarskim, Havelange - pływakiem i piłkarzem wodnym, dwukrotnym olimpijczykiem. Blatter kopał piłkę jak to zwykli robić chłopcy. Ale on miał związek ze sportem jako ekonomista, pracownik firmy Longines, sekretarz generalny Szwajcarskiego Związku Hokeja na Lodzie. Nim został prezydentem FIFA, przez 17 lat był jej sekretarzem generalnym. Wiedział wszystko a i tak ostatecznie poległ w niechlubnych okolicznościach.

O sportowej przeszłości Infantino niewiele wiadomo i nikt o nią nie pyta. Dziś FIFA musi być zarządzana przez prawników, ekonomistów a piłkarze i trenerzy to tylko pokazywany od święta dodatek do biznesu. Od Infantino świat oczekuje uczciwości i gwarancji, że w FIFA nie będzie miejsca dla oszustów. Tylko tyle, piłka obroni się sama.

Nie ufam żadnemu i Gianni Infantino też nie wzbudza we mnie większych nadziei. Znam to towarzystwo. Działacze futbolowi w ogromnej większości zachowują się jak politycy. Chodzi o to, żeby jak najwięcej obiecać w kampanii wyborczej, potem odpłacić się co ważniejszym przedstawicielom elektoratu intratnymi stanowiskami, kontraktami, biletami, przepychem, jakie niesie członkostwo we władzach. Poczucie wielkości i bezkarności to już krok do przestępstw, czego doświadczyła FIFA, MKOl. i IAAF. Takie czasy.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Górnik Zabrze na ścieżce do sukcesu. Na taki sezon czekał 30 lat
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił