9 lipca 2007 r. premier radził Lipcowi, by skontaktował się z adwokatem i udał się do prokuratury.
- Tak też uczyniłem, ale nie zostałem przesłuchany - dodał Lipiec. Ujawnił, że na spotkanie z premierem Kaczyńskim pojechał wprost z lotniska, po powrocie z wizyty na Ukrainie, gdzie razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim rozmawiali o przygotowaniach do Euro 2012.
Lipiec zeznał przed komisją, że spełnił prośbę premiera Kaczyńskiego, który namawiał go do podania się do dymisji, bo uznał, że ponosi polityczną odpowiedzialność za zatrzymanych przez CBA dyrektorów COS, których sam zatrudniał. Do samego zatrzymania miał natomiast zastrzeżenia, które - jak zeznał - wyraził na spotkaniu z szefem CBA Mariuszem Kamińskim, premierem Jarosławem Kaczyńskim i ministrem koordynatorem służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem.
- Powiedziałem wtedy, że akcja była źle przygotowana, bo dyrektorów z łapówką zatrzymano na dziedzińcu ministerstwa sportu. Wtedy pan Kamiński powiedział słowa, które przytaczał na przesłuchaniu przed komisją, żebym się lepiej cieszył, że zatrzymano ich na dole, a nie na górze - zeznał Lipiec dodając, że jego ministerialny gabinet mieścił się na piętrze budynku.
Były minister sportu ujawnił, że za radą premiera Kaczyńskiego skontaktował się z adwokatem, a także z ówczesnym wiceprokuratorem generalnym Jerzym Engelkingiem, któremu zadeklarował, że chce składać zeznania - ale nie został do tego wezwany.