Tauron Polska Energia organizuje turnieje piłkarskie dla dzieci w ramach programu „Tauron wspiera młodych sportowców”. Spółka działa w południowej Polsce, ma siedzibę w Katowicach, jest sponsorem tytularnym największej w Polsce hali sportowej, mogącej pomieścić dwadzieścia tysięcy kibiców Tauron Arenie w Krakowie. Bardzo prawdopodobne, że również Stadion Śląski w Chorzowie będzie miał wkrótce w nazwie słowo Tauron. Dzięki umowom Tauronu z Polskim Związkiem Narciarskim lepsze warunki uprawiania sportu mają narciarze, umowa z AZS Częstochowa pomaga pierwszoligowym siatkarzom tego klubu. Festiwal Biegowy w Krynicy również łączy się nierozerwalnie z Tauronem.
Nic dziwnego, że turnieje dla dzieci organizuje na terenie swojej największej aktywności, czyli, jak mówi przedstawiciel firmy Łukasz Ciuba: „w czterech województwach południowych, od Rzeszowa po Zgorzelec”.
Po co Tauron organizuje takie turnieje, skoro nie musi reklamować się poprzez sport, w którym rywalizują dzieci? Częściową odpowiedź dała debata o sporcie młodzieżowym „Smartfon czy boisko”, zorganizowana w siedzibie Muzeum Sportu i Turystyki, z inicjatywy Fundacji „Rodzice dla futbolu”.
Nie tylko o futbol tu jednak chodzi. Biorący udział w dyskusji Jerzy Engel zwrócił uwagę na kłopoty dużych miast, w których coraz trudniej znaleźć miejsce do gry, a jeśli już się uda, to za korzystanie z niego trzeba zapłacić. A także na rolę nauczycieli wychowania fizycznego w szkołach, którzy powinni jako pierwsi uświadamiać dzieciom wagę ćwiczeń i zdrowego odżywiania.
Sebastian Mila, do niedawna reprezentant Polski, a dziś piłkarski ekspert Telewizji Polskiej podkreślił wagę autorytetu rodziców, która nie powinna się kończyć wraz z ukończeniem przez dziecko dwunastego roku życia, kiedy coraz bardziej ulega się wpływom rówieśników.