Korespondencja z Austin
Po serii defektów na początku sezonu oraz niedawnej awarii silnika w Malezji i problemach na starcie w Japonii, straty obrońcy tytułu do zespołowego partnera są już tak duże, że nawet zwycięstwa w trzech pozostających do końca zmagań Grand Prix nie zagwarantują Hamiltonowi triumfu w klasyfikacji sezonu. Przy jego wygranych Rosbergowi do szczęścia wystarcza dojeżdżanie do mety na drugiej pozycji. Mało tego, Niemiec może pozwolić sobie na jeden finisz na trzecim miejscu, a i tak utrzyma prowadzenie w punktacji.
Na malowniczym torze w Austin, stolicy Teksasu, Hamilton zrobił to, co do niego należało. Wywalczył pierwszą pozycję startową, bijąc przy okazji rekord toru, na którym w czterech poprzednich startach triumfował aż trzy razy, ale ani razu nie zdobył pole position. W niedzielę start wyszedł mu tym razem perfekcyjnie, nie na darmo spędził w symulatorze długie godziny, trenując ten element wyścigowej sztuki. Tymczasem Rosberg miał pełne ręce roboty i zamiast myśleć o atakowaniu lidera, musiał bronić się przed szarżującym Danielem Ricciardo. Stracił pozycję na rzecz kierowcy Red Bulla i w pewnym momencie wydawało się, że z tyłu czai się kolejne zagrożenie. Kierowcy Ferrari co prawda nie byli w stanie utrzymać tempa czołówki, ale drugi samochód Red Bulla, w rękach Maksa Verstappena, niepokojąco zbliżał się do Rosberga.
Problemy lidera punktacji rozwiązały się jednak w jednej chwili. Verstappen najpierw przez pomyłkę zjechał do alei serwisowej, gdy jego mechanicy nie byli jeszcze gotowi, a chwilę później zaparkował na poboczu z popsutą skrzynią biegów. By ułatwić porządkowym usunięcie popsutego Red Bulla, sędziowie ogłosili wirtualną neutralizację. Wszyscy kierowcy muszą zwolnić tempo i w takich warunkach zjazd po świeże opony oznacza relatywnie mniejszą stratę czasową do rywali. Wykorzystali to kierowcy Mercedesa, a Ricciardo, który zjechał wcześniej na zmianę ogumienia i teraz musiał zwolnić, stracił pozycję na rzecz Rosberga. Lider był już za daleko i Niemiec musiał zadowolić się drugą pozycją. Nie rozpaczał zbytnio, bo to mu wystarcza do kontrolowania sytuacji w mistrzostwach.
Pojawiające się od czasu do czasu problemy w samochodach Mercedesa oznaczają jednak, że Rosberg nie może spać spokojnie, a Hamilton nie traci nadziei. Wystarczy jeden defekt w samochodzie z numerem 6 i obrońca tytułu ponownie będzie w grze. Zmartwieniem dla lidera mistrzostw jest także coraz lepsza forma Red Bulla. Jeśli zacznie przegrywać z Ricciardo i Verstappenem, a Hamilton złapie wiatr w żagle i zaliczy mocną końcówkę sezonu, to przewaga Rosberga może stopnieć.