19-letni Holender, objawienie sezonu 2016, zaprezentował wyjątkowe wyczucie i odwagę na mokrej nawierzchni – w warunkach, w których przyszły mistrz świata niezbyt sobie radził w tym sezonie. Jednak dwa niepotrzebne zjazdy na zmianę opon przyniosły Verstappenowi tyle strat, że Rosberg mógł spokojnie dopisać sobie kolejne punkty za drugą lokatę.
Na tej samej pozycji ukończył także ostatnią rundę mistrzostw, w blasku reflektorów na torze w Abu Zabi. Tym razem musiał zmierzyć się przede wszystkim z ostrą strategią zespołowego partnera. Zwycięstwo Hamiltona dawało mu tytuł pod warunkiem, że Rosberg ukończy zawody poza podium. Miejscami tempo Hamiltona było tak wolne, że inżynierowie dopytywali przez radio, co się dzieje, i popędzali go w trosce o losy zwycięstwa. W miejscach dogodnych do wyprzedzania Brytyjczyk jechał na tyle szybko, by Rosberg nie mógł mu zagrozić, ale przez resztę okrążenia kontrolował tempo i liczył, że do walki włączą się kierowcy Red Bulla i Ferrari.
Niestety dla Hamiltona, przewaga szybkości po stronie Mercedesa była w tym sezonie tak duża, że konkurenci nie byli w stanie skorzystać z tego prezentu. W końcówce za plecami „Srebrnych Strzał" jechali Verstappen i szarżujący na świeższych, bardziej przyczepnych oponach Sebastian Vettel, ale mimo wysiłków obrońcy tytułu żaden z nich nie zagroził liderowi punktacji. Po 55 okrążeniach walki pierwsza czwórka zmieściła się w zaledwie 1,6 sekundy, ale przecięła metę w kolejności, która dała tytuł Rosbergowi.
Na najniższym stopniu stanął Vettel, który wykonał ostatnią zmianę opon najpóźniej z czołówki i po powrocie na tor wyprzedził trzech rywali. Ostatnim z nich był Verstappen: kierowca Red Bulla tym razem nie stanął na podium, ale ponownie popisał się dojrzałą i skuteczną jazdą po tym, gdy w pierwszym zakręcie zderzył się z jednym z rywali i po piruecie spadł na szary koniec stawki. Strategia jednego zjazdu po opony (rywale zjeżdżali po dwa razy) pomogła mu w odrobieniu strat, mimo bardziej zużytego ogumienia w końcówce.
Będą nowe samochody
33. czempion w trwającej od 1950 roku historii wyścigowych mistrzostw świata wygrał w drodze po tytuł dziewięć wyścigów, o jeden mniej niż Hamilton – nikt przed Lewisem nie zwyciężył w dziesięciu Grand Prix w sezonie, nie zostając mistrzem świata. Z kolei weteran Stirling Moss odzyskał swój rekord z lat 50.: znowu jest zawodnikiem, który ma na koncie najwięcej triumfów w wyścigach (16), ale ani razu nie zdobył tytułu.
Większa liczba zwycięstw nie pomogła Hamiltonowi w nadrobieniu strat po kilku defektach jego samochodu. Problemy na początku sezonu nie tylko przyniosły pokaźną stratę punktową do Rosberga, ale też poskutkowały karnym startem z ostatniego pola w sierpniowej GP Belgii, za dodatkowe elementy jednostki napędowej.